
Praca na ugorze, czyli jak rozmawiać z laikami?
6 lutego 2014





Otrzymałem kolejne pytanie od naszej stałej czytelniczki – Pani Agnieszki, z którym podobnie jak ona, nie bardzo mogę sobie poradzić… Bo tu nie ma jakieś złotej, najlepszej rady. Poproszę więc tym razem o pomoc Was. Ciekaw jestem jak sobie radzicie z pracą na ugorze, czyli w rozmowach z NIEznajomymi i znajomymi, którzy kompletnie NIC nie wiedzą o fotelikach, poza tym, że szukają fotelików dobrych i tanich 😉
Pani Agnieszka napisała:
Nie po raz pierwszy czytam takie ogłoszenie, “szukam 2 fotelików 9-36 kg w rozsądnej cenie, przynajmniej jeden z funkcją do spania, marka nie ma znaczenia.” Normalnie nóż się w kieszeni otwiera, a komentarze cisną się na usta i klawiaturę, ale jeszcze nigdy nie udało mi się dotrzeć do danej osoby i przekonać, że marka jak i również fotelik i model ma znaczenie i to nie w sensie lansowania. Każda próba jest prędzej czy później kwitowana – “Spadaj, znam swoje dziecko i wiem czego potrzebuje”. Jak sobie radzić, jak radzić innym?
Zapraszam Was, napiszcie o własnych doświadczeniach, bo mi tu również ręce opadają. Tyle na dziś. Zapraszam do komentowania pod tym wpisem. Przypominam, że nie musisz zakładać sobie specjalnego konta na blogu, otworzyliśmy komentowanie za pomocą facebooka i profilu Google+. Wystarczy, że zejdziesz na dół tego wpisu i zaczniesz pisać w polu “Dodaj komentarz”. Czekam z niecierpliwością na Wasze opinie.
Pobierz plik w postaci mp3: Foteliki Pod Lupa – Czy marka i model ma znaczenie
U nas w rodzinie nie ma wiele dzieci, ale wszystkie jeżdżą w RWF, jeśli chodzi o znajomych powiększających rodzinę podsyłam linki do odpowiednich blogów o fotelikach. Świetnym pomysłem byłoby wprowadzenie tematu już w szkole rodzenia, bo rodzice wtedy są bardzo przejęci 😉 Są spotkania z przedstawicielami różnych firm i sklepów dziecięcych, którzy na ogół ukazują foteliki jako dodatek do wózka, niestety. Tylko kto miałby zapłacić za czas “edukatorów” fotelikowych czy sprzedawców porządnych fotelików….
Nic nie mówcie, ja od wczoraj próbuję jedną panne przekonać żeby nie kupowała fotelika z marketu i nic do niej nie dociera. Od razu mówię, że tu chodzi o fotelik dla dziecka powyżej 18 kg, wiec o RWD nawet mowy nie było, ale przekonanie osoby, że fotelik za 350 zł mający w testach ADAC 4 punkty jest 100 razy bezpieczniejszy niż fotelik z marketu za sto złoty nic nie daje. Przed dosłownie chwilą podesłala mi artykuł o tym jaki do ADAC jest zły, bo robili szwindej z testami opon i samochodem roku 🙁 A ja argumentów już nie mam.
Hmmm… z braku czasu nie pisałem o tym na blogu. Wypowiadałem się dla PR3 Polskiego Radia o “tzw. szwindlach w ADAC”. Napiszę o tym kiedyś, teraz mamy zawrót głowy z przygotowaniami do Mistrzostw Polski Fotelikiada… W skrócie: wojna z mediami Axell Springer o kasę i nierzetelne informacje w tychże mediach. Niektóre z zarzutów są prawdziwe, ale tylko w połowie. W 100% prawdziwe są zarzuty dotyczące niewłaściwego sposobu korzystania z helikoptera ADAC, co na wyniki fotelików w testach (jak i opon) nie ma chyba jednak znaczenia… 😉 Nieprawdaż? Polecam w tym temacie oficjalną stronę adac.de
najświeższe żniwo… http://krystyno-nie-denerwuj-matki.blog.pl/2014/02/11/nie-ma-jak-u-mamy/comment-page-1/#comment-515